poniedziałek, 30 maja 2011

Początek tygodnia

Wczoraj mój trening sponsorowały ćwiczenia cardio z Billym Blanksem. Po jego zestawie 55 minutowym koszulkę miałam mokrusieńką, pot kapał mi z głowy. Potem poszłam pobiegać, z boczkami zawiniętymi folia. Znowu ostro się spociłam.. Niestety dziś na wadze 49,1 kg, ale to pewnie kwestia dwóch dni zastoju w ćwiczeniach i większej ilości jedzenia. Niemniej jednak wierzę, że w sobotę na wadze będzie poniżej 48 kg.


piątek, 27 maja 2011

czwartek, 26 maja 2011

Prezent

A to mój prezent ode mnie dla mnie na dzień matki :-)


64 cm w talii :-)

Dzisiaj rano w talii miałam 64 cm :-)  to już 5 cm mniej. Oby tak dalej do 62 - 60 w najlepszej wersji cm..

Moje ćwiczenia w tym tygodniu to:
Poniedziałek - program Cindy "nowy wymiar" plus bieganie
Wtorek - ćwiczenia na piłce mega zestaw plus bieganie
Środa - 8 minut - legs, buns i abs plus bieganie.

Dzisiaj usiłuję zmobilizować się do treningu 70 minutowego Cindy "Nowe wyzwanie".

sobota, 21 maja 2011

Depresja po ważeniu

Waga stoi w miejscu :-/ Załamka... W poniedziałek kupię sobie Therm Line, może coś się ruszy..  Na elektronicznej jak zaklęcie 49,99 kg. Lepsze to niż 50,01, ale i tak mam doła.

Mój brzuch tydzień temu i dziś

Moje boczki nie dają za wygraną :-(

tydzień temu:


dziś:

czwartek, 19 maja 2011

Zaległości w pisaniu

Wiem, że mało ostatnio piszę, ale czasu brak. Zastanawiam się czy doba się skróciła, czy też ja jestem nieoperatywna i niezorganizowana.


Mój program ćwiczeń w tym tygodniu wyglądał całkiem ładnie - w sobotę był Billy Blanks i tae-bo, w niedzielę piłka i ostre rozciąganie na niej (zakwasy miałam potężne), w poniedziałek program  Cindy Crawford "Nowy wymiar" (płyta dla kobiet, które chcą odzyskać sylwetkę po ciąży), we wtorek Cindy "Nowe Wyzwanie" ( program ponad 70 minutowy dający ostry wycisk). Wczoraj zrobiłam sobie dzień dziecka i nie ćwiczyłam, ale cały dzień byłam we Wrocławiu i latałam po Pasażu Grunwaldzkim, więc myślę, że to spaliło mnóstwo kalorii. Dietowo ostatnio idę wzorowo - jem dużo mniej, głównie warzywa, trochę mięsa, unikam chleba i ziemniaków, a nawet ryżu. Na wadze nie ma dużych zmian, bo ważyłam się nawet dziś, ale jest poniżej 50 kg - 49,90 :-D Liczę , że  w sobotę zobaczę maksymalnie 49,5 kg. Dostałam okres, a właściwie dostaję właśnie, więc powinnam ważyć mniej za kilka dni.


niedziela, 15 maja 2011

sniadanko

Na śniadanko dziś sałatka ze szpinaku, 2 jajek, pomidora i rzodkiewki w sosie winegret. Mniam!


Saturday night

Dzisiaj w końcu waga pokazała poniżej 50 kg! 49,9 kg coś na oko. No, nowa waga elektroniczna pokazała 50,1, więc jest okej. Spada!

Dzisiaj ćwiczyłam tae-bo z Billym Blanksem.  Masakra, 55 minut w stanie przedzawałowym. Gość ma zaawansowane adhd.. Potem 50 brzuszków na ławeczce i 14 minut na twisterze. Teraz popijam białeczko.

Dzisiaj zgrzeszyłam, bo jadłam torta. Ale sądzę, że spaliłam, więc luz.


sobota, 7 maja 2011

Sobotnie ważenie

Jestem zła. Ważę 50 kg. Tylko pół kg mniej. Jestem zawiedziona. Idę jeść śniadanie.

piątek, 6 maja 2011

Inspiracje, motywacje

Te dwie osoby - Kate i Victoria są dla mnie wzorem sylwetek, do których dążę. Motywują mnie do ćwiczeń i zdrowego odżywiania się. Podoba mi się również ich sposób ubierania się, choć zdecydowanie odmienny jest w obu przypadkach.
























śniadanko

Dzień zaczęłam od sycacej sałatki z jajkiem, rzodkiewką, pomidorem, papryka, korniszonami, spłatą w sosie winegret. Mniam..

czwartek, 5 maja 2011

O zapale do ćwiczeń

Wczoraj nie ćwiczyłam, drugi dzień z rzędu. Siła wyższa, przyszli goście i zanim wyszli, było późno, a ja padłam z małą.. Trudno.
Dzisiaj planuję ostry trening z piłką i twisterem, minimum 70 minut. Czas spalić tłuszcz, bo do ważenia zostały już tylko 2 dni.

Kolacja

Krem z pomidorów :-)

wtorek, 3 maja 2011

Powrót kolacji i leń w dupce

Zgodnie z zapowiedzią zjadłam dziś kolację. Sałatka grecka. Chyba odpuszczę dziś ćwiczenia, dam odpocząć mięśniom.

Leniwy trening

Właśnie skończyłam ćwiczyć. Dzisiaj skromnie, w porównaniu z wczorajszym, niemal 1,5 godzinnym treningiem. Dzisiaj tylko po 8 minut : legs, buns i abs, plus naturalnie 15 minut twistera. Mało, ale lepsze to niż nic, a dzisiaj definitywnie mi się nie chciało. W każdym razie żal było odpuścić, bo zjadłam dzisiaj duży obiad.Nie jem kolacji ostatnio,  piję tylko koktajle białkowe, ale zaczynam żałować, bo jednak porcja warzyw w postaci sałatki, napewno mi nie zaszkodzi, i nie będzie jojo w przyszłości. W każdym razie nie jestem głodna, nie to że się katuję. Sałatkę zaczynałam odczuwać jako balast przy ćwiczeniach, czułam się pełna. No nic, popracuję nad tym i jednak włączę do menu, ale zmniejszę porcje obiadowe w zamian i to znacznie, bo na obiad zwykle się obżeram.
A to mój brzuch po 2 tygodniach ćwiczeń ( zaczęłam dokładnie 2 tygodnie temu w poniedziałek):

poniedziałek, 2 maja 2011

Tysiąc wspaniałych słońc

Mimo, że zaczęłam czytać "Córkę polarnika" Kari Herbert, nie mogłam się oprzeć lekturze kolejnej powieści autora "Chłopca z latawcem", Khaleda Hosseiniego, więc kiedy przyszła w piątek pocztą, pochłonęłam ją bez reszty. Dzisiaj  rano skończyłam. Płakałam niezliczona ilość razy,  historia opowiedziana przez autora jest smutna, rozdzierająca serce swoim realizmem. Wojnę w Afganistanie, wszystko co dzieje się w tym kraju, zobaczyłam dzięki niemu, dostrzegłam nieszczęście, którego nie widziałam patrząc przez pryzmat doniesień telewizyjnych. Teraz dopiero rozumiem, że za wojną kryje się cierpienie tak wielu cywili, śmierć ich bliskich, strach, że nie kończy się ona tylko na poległych w działaniach wojennych żołnierzach. Kapitalna powieść. Polecam.

Podsumowanie minionego tygodnia

Ważyłam się w sobotę. 50,5 kg, czyli szału ni ma. Niestety. Czuję się zawiedziona. Dużo ćwiczę, jem jak ptaszek.
W tym tygodniu ćwiczyłam we wtorek, w czwartek, w sobotę i dzisiaj też. Włączyłam twister do moich ćwiczeń, 15 minut  kręcę się po treningu. Czuję napięcie mięśni, zakwasy, więc wierzę, że dzięki temu boczki pójdą w niepamięć. I oby tak się stało. Dzisiaj godzinę ćwiczyłam z piłką, lubię te ćwiczenia, bo niby nic, a jednak człowiek się poci i męczy, a przecież o to chodzi, prawda?