wtorek, 26 kwietnia 2011

Święta, święta i po świętach..

Ostatnio ćwiczyłam w piątek, program 70 minutowy. W sobotę miałam za dużo pracy, w niedzielę świętowałam, w poniedziałek odpoczywałam. Dzisiaj wzięłam się do pracy. Zrobiłam 60 minut ćwiczeń, a może troszkę więcej. Zawsze to coś. W sobotę się ważyłam, kilogram w dół, mozolnie. Liczyłam na 2 kg. Cóż. Może za tydzień.
Z jedzeniem jest już nieco lepiej, nie czuję głodu tak, jak wcześniej. Jem mniej, nawet w święta jadłam niedużo. Muszę pilnować tylko, by jeść same dobre, zdrowe i niskokaloryczne rzeczy.
Idę spać.

czwartek, 21 kwietnia 2011

Kulinaria

Kolacja :-) kalafior i brokuł z porażonym słonecznikiem i dipem jogurtowo-czosnkowym.

Przed zaśnięciem

Po pracy dałam sobie w kość. Najpierw umyłam okna w pokoju małej. Później położyłam ją spać i ogarnęłam bałagan. Następnie, biorąc pod uwagę fakt, że przez dwa dni trenowałam ostro oraz to, że mam okres, napompowałam piłkę gimnastyczną i zrobiłam sobie 45 minutowy trening. Te ćwiczenia rzeźbią mięśnie głębokie, do tego świetnie rozluźniają, co w takim dniu jak dzisiaj jest bardzo mile widziane. Po ćwiczeniach biegałam, dzisiaj było trochę lepiej. Oby z czasem ten dystans był dla mnie gratką. Póki co znowu było troszkę marszu, choć mniej razy i krócej. No nic, dam radę.
Dorsz smakował całkiem nieźle. Czuję się nasycona do tej pory, choć nie jadłam nic więcej od zupy po 15. Bardzo dobrze. Piłam tylko koktajl białkowy. W sobotę będę się ważyć, raz w tygodniu będę sprawdzać, czy są postępy.
Idę spać.

środa, 20 kwietnia 2011

Praca nad rzeźbą

Wczorajszą kolację stanowiła lekka sałatka. Kiedy uśpiłam małą, zabrałam się do zestawu ćwiczeń Cindy Crawford - Nowy Wymiar. Są to ćwiczenia, które mają przywrócic powabną sylwetkę po ciąży. Uważam, że zestaw 41 minutowy jest świetny, wbrew temu, co myślałam na początku. Spodziewałam się słabych, mało wydajnych ćwiczeń, a tu absolutne zaskoczenie i ćwiczenia, które dają w kość. Po treningu biegałam 20 minut,  przerywając marszem, bo formę mam słabą :-/ Na dobranoc zarzuciłam koktajl białkowy, mleko + izolat serwatki 97 % białka.
Przed snem rozmawiałam z Teoretykiem. To rozstanie wyjdzie nam na dobre, bo dopiero teraz, kiedy nie ma go ze mną, doceniam go i widzę, jak wiele dla mnie znaczy.
Dzisiaj rano miałam trochę chodzenia, co zaliczam na plus, bo może mi dzięki temu dupa schudnie :-D Zaprowadziłam małą do przedszkola pieszo, to jakieś 2 km, potem przeszłam całe miasto, więc jeszcze ze 3 km. Spoko. Dopiero o 10.30 jadłam śniadanie, więc strzeliłam sobie omlet na bogato - z cukinią, pieczarkami, papryką, serem i pomidorem. Naturalnie z 2 jaj. Był przepyszny!
W związku z tym, że siostra ma dzisiaj imieniny, pozwoliłam sobie zjeść kawałek ciasta. Wybrałam to najlżejsze, tj z dużą ilością galaretki i kwaśnych malin. Na obiadek zjadłam zupę jarzynową, której podstawą były brokuły, kalafior i marchewka. Do zupy dorzuciłam podudzie kurczaka, bo lubię zupy sycące. Na kolację marynuje mi się właśnie dorsz w sosie sojowym z miodem, octem ryżowym, czosnkiem i chilli. A po ćwiczeniach koktajl białkowy. Oby utrzymać rytm i zapał!

Chłopiec z latwcem

Czytam właśnie "Chłopca z latwcem" Khaleda Hosseini'ego. Świetna książka, od samego początku wciąga, wzrusza i skłania do refleksji. Zobaczyłam Afganistan w innym niż dotychczas świetle, okrucieństwo wojny dławiącej ten kraj, wydaje mi się teraz być czymś większym niż dotąd. Zostało mi 100 stron, na które czekam z niecierpliwoscią.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Monday evening

Czekam, bo mała nie śpi, a chcę ćwiczyć. Dopóki nie padnie, nie ma sensu, bo woła mnie, wiec nie będzie efektu tych ćwiczeń. Niestety młoda ma katar, wiec zasypianie idzie fatalnie. Moja dzisiejsza kolacja to salatka z avocado, gruszki i pomidora w sosie winegret, oprószona prażonym slonecznikiem i kiełkami rzodkiewki. Mniam!!!

Pierwszy dzień walki o idealną figurę

Zgodnie z zapowiedzią dzisiaj ruszam do boju o zgrabną sylwetkę. Postaram się jeść jak najmniej węglowodanów, zwłaszcza pieczywa.
Moje dzisiejsze menu :
* rano omlet - z 2 jaj, 1/4 papryki, 1/4 cukinii, oliwkami, serem i pomidorem;
* drugie śniadanie - jogurt;
*obiad część 1 - zupa jarzynowa;
*obiad część druga - porcja mięsa, surówka i avocado, bez węglowodanów;
Wczoraj wieczorem strzeliłam fotki mojej obecnej sylwetki, dzisiaj strzelę jeszcze tabelkę z pomiarami tego i owego.

piątek, 15 kwietnia 2011

Rzeźbienie sylwetki

Zważyłam się wczoraj, wynik 52 kg w ubraniu, co nie jest dramatem, bo po pierwsze ważyłam się dopiero wieczorem, po mocno obżartym dniu, choć jeszcze przed kolacją, a po drugie, bo spodziewałam się już dosłownie najgorszego.
W związku z tym, że mój mężczyzna w niedzielę rano leci do Londynu, mój plan rzeźbienia sylwetki rozpocznę od poniedziałku. Choć już przez weekend może uda mi się coś ze sobą zrobić, najprędzej w niedzielę, bo Teoretyk ma lot rano. Najpierw zrobię wszystkie niezbędne pomiary, żeby mieć pełen obraz mego zaniedbania, okraszę rónież wpis zdjęciami, by widok mych licznych fałd motywował mnie do ciężkiej pracy, która jest tym cięższa, że chcę zmienić pewne nawyki na zawsze. I mam nadzieję, że odniosę sukces.