środa, 20 kwietnia 2011

Praca nad rzeźbą

Wczorajszą kolację stanowiła lekka sałatka. Kiedy uśpiłam małą, zabrałam się do zestawu ćwiczeń Cindy Crawford - Nowy Wymiar. Są to ćwiczenia, które mają przywrócic powabną sylwetkę po ciąży. Uważam, że zestaw 41 minutowy jest świetny, wbrew temu, co myślałam na początku. Spodziewałam się słabych, mało wydajnych ćwiczeń, a tu absolutne zaskoczenie i ćwiczenia, które dają w kość. Po treningu biegałam 20 minut,  przerywając marszem, bo formę mam słabą :-/ Na dobranoc zarzuciłam koktajl białkowy, mleko + izolat serwatki 97 % białka.
Przed snem rozmawiałam z Teoretykiem. To rozstanie wyjdzie nam na dobre, bo dopiero teraz, kiedy nie ma go ze mną, doceniam go i widzę, jak wiele dla mnie znaczy.
Dzisiaj rano miałam trochę chodzenia, co zaliczam na plus, bo może mi dzięki temu dupa schudnie :-D Zaprowadziłam małą do przedszkola pieszo, to jakieś 2 km, potem przeszłam całe miasto, więc jeszcze ze 3 km. Spoko. Dopiero o 10.30 jadłam śniadanie, więc strzeliłam sobie omlet na bogato - z cukinią, pieczarkami, papryką, serem i pomidorem. Naturalnie z 2 jaj. Był przepyszny!
W związku z tym, że siostra ma dzisiaj imieniny, pozwoliłam sobie zjeść kawałek ciasta. Wybrałam to najlżejsze, tj z dużą ilością galaretki i kwaśnych malin. Na obiadek zjadłam zupę jarzynową, której podstawą były brokuły, kalafior i marchewka. Do zupy dorzuciłam podudzie kurczaka, bo lubię zupy sycące. Na kolację marynuje mi się właśnie dorsz w sosie sojowym z miodem, octem ryżowym, czosnkiem i chilli. A po ćwiczeniach koktajl białkowy. Oby utrzymać rytm i zapał!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz