czwartek, 10 marca 2011

Deszczowo

Padłam wczoraj razem z córeczką. Przebudziłam się po 22, zaczołgałam na swoją kanapę i zasnęłam w ubraniu. O 4.15 przyszedł czas, by przenieść się do łóżka w piżamce.O 7.15 ledwie się podniosłam, melodię do spania miałam znakomitą, wstawać nie chciało mi się za żadne skarby świata. Odwiozłam małą do przedszkola, w drodze z i do auta zmokłam jak kura. Nie zauważyłam, że pada, myślałam, że zwyczajnie jest pochmurno i nie wzięłam parasola :/ Po powrocie do domu i wstępnym ogarnięciu stworzonego rano bałaganu, położyłam się do łóżka, by wygrzać przemoknięte ciało. Niestety moje leniuchowanie trwało krótko, bo musiałam zrobić obiad. Dziś kuchnia serwuje spagetti, na śniadanie zjadłam omlet z pieczarkami, papryką, serem, pomidorem i bazylią, mniam!
W nocy śnił mi się Teoretyk, ale jakby on i nie on, że gdzieś wyjeżdżaliśmy razem. Znowu śniło mi się jakieś uciekanie, chowanie itd, ale nie pamiętam dokładnie.

A teraz go to the work, jak to mówią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz